GALERIA DOMU KULTURY „IDALIN” ZAPRASZA NA WYSTAWĘ W WERSJI ON- LINE PREZENTUJĄCĄ MALARSTWO AGNIESZKI ŻABIŃSKIEJ.
Agnieszka Żabińska magister sztuki, dyplom z rysunku i malarstwa uzyskany w pracowni prof. B. Łukaszewskiego. Praca dyplomowa: „Sacrum i profanum w sztuce Jerzego Nowosielskiego”. Doktor nauk społecznych, rozprawa zatytułowana „Stymulowanie potencjału twórczego osób z niepełnosprawnością złożoną”. Praca napisana pod kierunkiem prof. Joanny Głodkowskiej. Oligofrenopedagog i tyflopedagog, pracownik naukowo – badawczy w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Od 2018 roku członek Związku Polskich Artystów Plastyków, Okręg radomski.
AUTOPORTRET
Autoportret… każdy człowiek ma dwie twarze, jakie ująć można w autoportrecie lub portrecie: tą twarz zewnętrzną i wewnętrzną, oczywiście jest jeszcze niezliczona ilość masek…
Autoportret wewnętrzny nie znaczy, że obnaży wszystko to co mamy pod skórą. Oznacza, że pokaże twarz, jakiej nie widać na co dzień, nie każdy może ją dostrzec, nie każdemu zostanie pokazana. Mój autoportret niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, jednak przez siłę związku z nim, nie ma dla mnie większego znaczenia, czy ktoś oprócz mnie dostrzeże podobieństwo, moje indywidualne cechy.
To ja i nie ja.
IKONY
Pisanie ikon to wytchnienie, wyciszenie, a jednocześnie zmierzenie się z techniką, materią obrazu. Pisanie ikon to nabranie dystansu do własnych umiejętności. To poddanie się pewnym rygorom, pozbycie się swojej, indywidualnej nonszalancji twórczej.
Dziecko dostaje na początku swej drogi anioła stróża, patrona i życie. Te dwie pierwsze wartości zaspokaja ikona i wiara. Pisząc ikonę z Aniołem czy Świętym imiennikiem poczuć można, że buduje się wsparcie, droga młodego człowieka może będzie mniej wyboista, może mniej kręta…
Fot.1 Fot.2 Fot.3 Fot.4 Fot.5 Fot.6 Fot.7
RAMY
W pewnym momencie, podczas malowania pojawiły się ramy, z których wychodzą wyimaginowane postaci. Niby płynne i gibkie a jednocześnie jakby „sękate”. Powstały zatem prace malarskie, jednak zrodził się także niedosyt w pokazywaniu „Ludzi z ram”. Przeniosłam ich zatem w kolejny wymiar. Powstała koncepcja ubrania ich w rzeczywiste tkaniny, przeniesienie to, wykorzystanie innego tworzywa, nadało inną wartość odbioru. Niby to samo, a jednak… obraz namalowany zazwyczaj nie powoduje u oglądającego chęci dotknięcia, „pomacania” dzieła. W przypadku obrazu powstałego z materiału… owszem. Same dłonie biegną, aby poznać dotykowo, dążą do kontaktu z przedstawieniem. To miłe – pogłaskać człowieka z ramy…
CIEPŁE – UBRANE
„Ludzie z ram” ewoluowali w kolejną przestrzeń i koloryt. Ciepłe brązy i żółcienie ujęte w bardziej szorstkie kształty , choć z drugiej strony płynne. Nadszedł także moment, gdy zyskały kolejny „ubiór”. Jednak zupełnie odmienny, nienawiązujący do miękkich, lekkich tkanin. Namalowane suknie są sztywne, nie wykładają się na ciele uwydatniając ukrytych pod materią kształtów. Stanowią swego rodzaju kolorową zbroję. Kontrastujące wzory tworzą sztywną skorupę, w jakiej uwięzione jest ciało.
CIEPŁE – ZIMNE
„Ludzie z ram” zostali ubrani. Zakończył się tym samym pewien etap. Może nie definitywnie, powracam do nich, a właściwie oni do mnie powracają.
Człowiek jest istotą namalowaną, przestrzenną i zmieniającą się, to przewaga człowieka nad obrazem. Obraz zostaje uchwyconym momentem, złapaną chwilą. Człowiek przekształca się mówiąc ciałem, zmarszczką, ułożeniem rąk.
Dłońmi tak wiele można powiedzieć, na wiele sposobów zinterpretować ich ruch, ułożenie.
Twarz opatrzona gestem dłoni… nie potrzeba już więcej słów. Czasem twarz współgrająca na płótnie z dłońmi nabiera innego kolorytu, czasem staje się bardziej rzeczywista…
Fot.1 Fot.2 Fot.3 Fot.4 Fot.5 Fot.6 Fot.7 Fot.8 Fot.9 Fot.10 Fot.11 Fot.12
ZIMNE – MIĘŚNIE
Dyptyk, który nie obnaża mięśni. Obnaża cienie i zimno. Łączy ciepło i ciało.
NA KONIEC…
Wszystkie moje prace łączą bezsprzecznie dwie wspólne cechy: człowiek ujęty malarsko w różnorodny sposób oraz czerń tła. Czerń pojawia się nie bez przyczyny, nie jest jedynie zapełnieniem tła. Jest dla mnie elementem, który „wypycha” postać do przodu, nie wchłania człowieka, pomaga być indywidualnością. Zatem jedynie czerń jest zabiegiem celowym w moich obrazach. To, co się na nich pojawia – układ postaci i kolor są już dziełem chwili, potrzeby i emocji. Nie jestem w stanie opowiedzieć dlaczego powstał taki, a nie inny obraz? Dlaczego powstał swego rodzaju cykl prac opowiadających podobne, a inne historie? Nie potrafię dopisać ideologii do konkretnych prac, mogę tylko wskazać trop, jednocześnie ostrzegając, że wcale nie musi być dobry…
Dziękuję wszystkim moim bliskim, przyjaciołom i znajomym, którzy zawsze wspierają moje (czasem dość zwariowane) pomysły. Dziękuję osobom, które zechciały obejrzeć niniejszą wystawę, poświęcając mojej sztuce swój czas. Dziękuję DK „Idalin” za udostępnienie powierzchni wystawienniczej i Panu Dariuszowi Stelmachowi za ogromną pomoc w realizacji zamierzenia.
Ostatnie obrazy nie powstałyby gdyby nie wielka wytrwałość modela, który wszedł właśnie w dorosłe życie i któremu wystawę tę dedykuję. Wszystkiego synu…